0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 a b c ć d e f
g h i j k l ł n ń o ó p r s ś t u w y z ż ź
g h i j k l ł n ń o ó p r s ś t u w y z ż ź
Autor : Asnyk Adam
Tytul : W dwudziestÄ? piÄ?tÄ? rocznicÄ? powstania 1863
Ruchliwe fale czasu nie zatar??y
Twych krwawych ??lad??w, o nieszczÄ???cia roku!
DotÄ?d w swej grozie posÄ?pnej zamar??y
CiÄ???ysz nad nami i z przesz??o??ci mroku
Przez lat szeregi kroczysz, widmo blade,
WlokÄ?c za sobÄ?, jak ca??un - zag??adÄ?.
Wiele?? to razy ciebie przeklinano,
A z tobÄ? marze?? zdradliwych ponÄ?tÄ?!
Za ka??dÄ? ??wie??Ä? z rÄ?ki wroga ranÄ?
Zawsze twe imiÄ? wraca??o przeklÄ?te
I zamra??a??o ??ywsze serc porywy
Krzykiem zwÄ?tpienia i boja??ni m??ciwej.
Z twoich do??wiadcze?? czerpano nauki
I niewolnicze wys??awiano cnoty;
Gaszono skrzÄ?tnie ??wiÄ?ty ??ar, dop??ki
MÄ?skim zapa??em tchnÄ???a pier?? heloty,
SÄ?dzÄ?c, ??e lekiem najlepszym na rany
Jest gwa??t polskiemu uczuciu zadany.
Za twoje grzechy PolskÄ? z mieczem w d??oni
Z szat obna??ono jak jawnogrzesznicÄ?
I urÄ?gano, ??e praw swoich broni,
I z ran szydzono, i plwano jej w lice,
I z czci jÄ? chciano odrzeÄ? do ostatka,
Jakby to by??a nie ich w??asna matka!
Wszystko to w spadku zosta??o po tobie:
Grzeszne ofiary i grzeszniejsza skrucha,
Bunt tych, co widzÄ?c mdlejÄ?ce ju?? cia??o,
?šmieli doradzaÄ? samob??jstwo ducha,
I wiÄ?zy, kt??re mocniej siÄ? nam wpi??y,
I ??zy palÄ?ce... i wstyd... i mogi??y...
A jednak pamiÄ?Ä? obchodzimy twojÄ?,
Jak ci, co dawno z niedolÄ? zbratani,
NieszczÄ???ciu w oczy spojrzeÄ? siÄ? nie bojÄ?
I nawet z ciemnej wynoszÄ? otch??ani
TÄ? nie??miertelnÄ? nadziejÄ?, co z dala
PracÄ? pokole?? wiÄ???e i utrwala.
My obchodzimy twÄ? rocznicÄ? smÄ?tnÄ?,
Bo dawnych zwyciÄ?stw ??wiÄ?ciÄ? dzi?? nie ??miemy;
Niewolnik, ha??by swej noszÄ?cy piÄ?tno,
W rocznicÄ? chwa??y ojc??w stoi niemy,
A tylko ta mu droga jest i ??wiÄ?ta,
W kt??rej sam skruszyÄ? chcia?? krzywdzÄ?ce pÄ?ta.
My obchodzimy w twym ??a??obnym ??wiÄ?cie
Najbli??szÄ? z naszych dziejowych pamiÄ?tek
I rycerskiego rapsodu zamkniÄ?cie;
Tego rapsodu, co jak krwawy wÄ?tek
Przebiega?? dziej??w pogrobowych kartÄ?,
ZbrojÄ?c wciÄ??? serca pokole?? uparte.
Bo?? ty nie przyszed?? jako klÄ?twa nieba,
Ani nie spad??e?? jak grom niespodzianie,
Lecz jak duchowa narodu potrzeba,
W krwawej wypadk??w wyp??ynÄ???e?? pianie,
Aby ostatnim orÄ???nym protestem
ZapisaÄ? w dziejach nie??miertelne: Jestem!
Ty by??e?? dzieckiem ostatnim epoki,
Kt??ra tradycjÄ? przechowujÄ?c ??ywÄ?,
Z dumnej przesz??o??ci czerpa??a swe soki,
I wolnych marze?? snujÄ?c wciÄ??? przÄ?dziwo,
Ku zmartwychwstaniu stale naprz??d bieg??a
Tak jeszcze bliska... a tak ju?? odleg??a.
Nad tÄ? epokÄ? ja??nia?? jeszcze w g??rze
Duch niepodleg??ej ojczyzny widomy,
Jeszcze francuskiej rewolucji burze
?šwiat wstrzÄ?sajÄ?ce rozrzuca??y gromy,
I bi??a na niÄ? krwawych ??wiate?? fala
Z wojennych ognisk ma??ego kaprala.
To pokolenie, kt??re w??wczas wzros??o,
Dni Listopada by??o niedalekiem,
I swoich ojc??w rycerskie rzemios??o
Z krwiÄ? wziÄ???o w spadku i wyssa??o z mlekiem
??ywÄ? tradycjÄ? kr??tkiej zwyciÄ?stw chwa??y
I majestatu Polski zmartwychwsta??ej.
W cudownej przed nim sp??ywa??y legendzie
Postacie wodz??w, strojne w li??Ä? wawrzynu,
Wieszcz??w krwawiÄ?cych swe piersi ??abÄ?dzie
I mÄ?czennik??w rwÄ?cych siÄ? do czynu
WiÄ?zienia, groby, szubienice, krzy??e
I ??nie??na, mro??na otch??a?? na Sybirze...
WiÄ?c silniej ka??de uderza??o tÄ?tno,
I klÄ?twa wieszcz??w na grunt pad??a ??yzny,
BudzÄ?c gniew, zemstÄ? i bole??Ä? namiÄ?tnÄ?
Nad poni??eniem i ha??bÄ? ojczyzny.
I wszystkie serca zbroi??y siÄ? harde,
W niewolniczego ??ywota pogardÄ?.
Jeszcze ten ??a??cuch duszÄ?cej niewoli
Nie zatamowa?? mÄ?skiego oddechu,
Jeszcze mÄ?cze??skiej naszej aureoli
Nie tknÄ???o b??oto urÄ?ga?? i ??miechu,
I pokutnicze nie straci??y t??umy
Ostatnich b??ysk??w narodowej dumy.
Nie by??o nawet pod??wczas w zwyczaju
W dyplomatycznej ??lizgaÄ? siÄ? zabawce,
W lada koniuszym lub dworskim lokaju
Zaraz ojczyzny upatrywaÄ? zbawcÄ?,
I tym, co jawnie wyparli siÄ? Polski,
DawaÄ? na kredyt mandat apostolski.
Kiedy kto z wrogiem chcia?? wchodziÄ?
w konszachty
I stawiaÄ? z??ote zjednoczenia mosty,
Nie powiadano w gronie braci szlachty,
??e to mÄ??? stanu, lecz ??e zdrajca prosty,
I nie wr????ono nowej szczÄ???cia ery,
WidzÄ?c na piersiach b??yszczÄ?ce ordery.
Jeszcze przybieraÄ? nie umia??a Polska
Postaci gadu, co siÄ? u st??p czo??ga;
Wola??a, ??eby w drodze do Tobolska
Trupy jej syn??w unosi??a Wo??ga,
Wola??a ponie??Ä? ofiary najkrwawsze,
Ni??by siÄ? miano wyprzeÄ? jej na zawsze.
O! Wtedy jeszcze nurtem tajnych koryt
P??ynÄ???y na ??wiat idealne mary
I nadawa??y cudowny koloryt
Tkanej przez losy przÄ?dzy ??ycia szarej,
A na niebiosach ja??nia?? blask nadziemski,
Niby wschodzÄ?cej zn??w gwiazdy betlemskiej.
MÄ?ki wygnania, tÄ?sknoty sieroctwa
TonÄ???y w wielkim mistycznym zachwycie;
Sny mesjaniczne, natchnione proroctwa
Nad ziemiÄ? inne wytwarza??y ??ycie,
Gdzie rzeczywisto??Ä? znika??a sprzed oczu
W gwia??dzistym, sennym marzenia prze??roczu.
PamiÄ?tam dotÄ?d chwile owych wiosen,
Gdy serca nasze pali??a tÄ?sknota,
A b??r nam szumem dÄ?b??w swych i sosen
?špiewa??, jak stary pie??niarz wajdelota,
Rycerskie pie??ni dawnej przodk??w chwa??y,
Kt??re nas czarem swoim upaja??y.
PamiÄ?tam dotÄ?d, jak nam szmer strumieni,
S??owik??w ??piewy, powiew kwiat??w woni
I zorza, kt??ra b??Ä?kity rumieni,
I wszystko wko??o wciÄ??? m??wi??o o Niej,
O nie??miertelnej, co w grobowcu czeka
Na odwalenie kamiennego wieka...
A w piersiach naszych z ka??dÄ? chwilÄ? ros??a
Mi??o??Ä? bezbrze??na, wy??Ä?czna, jedyna,
Co na swych skrzyd??ach duszÄ? w b??Ä?kit nios??a,
Jakby do matki stÄ?sknionego syna,
Z wiarÄ?, ??e w g??rze poza chmur zas??onÄ?
Ujrzy jÄ? znowu - jasnÄ? i zbawionÄ?.
My??my jÄ? wszyscy przed sobÄ? widzieli:
CudownÄ? postaÄ? w z??otej gwiazd koronie,
W niepokalanej czysto??ci i bieli,
Ze zmaz obmytÄ? przez anielskie d??onie,
Z twarzÄ? podobnÄ? do Naj??wiÄ?tszej Panny
I blask z swych w??os??w siejÄ?cÄ? poranny.
Ka??dy jÄ? wie??czy?? w w??asnych roje?? kwiaty
I jej piÄ?kno??ci odczuwa?? inaczej;
Ka??dy w odmienne ubiera?? jÄ? szaty,
Lecz nikt nie wÄ?tpi??, i?? po dniach rozpaczy
Nadp??ynie w blask??w r????anych powodzi
I swÄ? piÄ?kno??ciÄ? ca??y ??wiat odm??odzi.
WiÄ?ce??my rÄ?ce do niej wyciÄ?gali,
Wo??ajÄ?c: ZstÄ?puj z b??Ä?kit??w, kr??lowo!
Krzywdy nÄ?dzarz??w zwa?? na prawa szali
I sprawiedliwo??Ä? wymierz im na nowo,
Zawie?? miecz pomsty nad fa??szem i zbrodniÄ?
I bÄ?d?? ludzko??ci gwiazdÄ? zn??w przewodniÄ?.
My ci pod stopy cia??a swe u??cielem,
Aby?? stanÄ???a na nich jak na tronie
I praw zgwa??conych sta??a siÄ? m??cicielem,
Z b??ogos??awie??stwem wyciÄ?gajÄ?c d??onie
Ku tym, co cierpiÄ?c nies??usznie skrzywdzeni,
WzywajÄ? ciebie z czy??Ä?cowych p??omieni.
My nic dla szczÄ???cia swego, nic dla siebie
Nie pragniem, nawet nie ??Ä?damy do??yÄ?
Chwili, gdy z jutrzniÄ? zab??y??niesz na niebie.
Chcemy na zawsze w prochu siÄ? po??o??yÄ?
I za swe wiano wziÄ?Ä? niepamiÄ?Ä? wiecznÄ?,
By??e?? Ty jasno??Ä? rozla??a s??onecznÄ?.
To wszystko teraz w przepa??Ä? siÄ? zapad??o,
I ju?? przeminÄ??? czas rycerskiej s??u??by;
Z b??Ä?kit??w jasne zniknÄ???o widziad??o,
Umilk??y wieszcze natchnienia i wr????by,
A burza nieszczÄ???Ä? strÄ?ci??a nam z g??owy
Nawet ostatni wieniec nasz - cierniowy.
?špiewne serc g??osy, idealne has??a,
P??omienne s??owa, mistyczne zachwyty
Przebrzmia??y - lampa cudowna zagas??a,
Na ziemiÄ? runÄ??? idea?? rozbity...
I w naszych oczach rozpad??o siÄ? w gruzy
TÄ?czowe pa??stwo romantycznej muzy.
PrÄ?d czasu innym pop??ynÄ??? korytem,
Nasta??a nowa epoka - ??elazna,
Kt??ra wciÄ??? ziemskim zaprzÄ?tniÄ?ta bytem,
Niebia??skich widze?? s??odyczy nie zazna
I tylko w ziemi wnÄ?trzno??ciach siÄ? grzebie,
ZajÄ?ta my??lÄ? o codziennym chlebie.
Uboga duchem i uczuciem skÄ?pa,
Doko??a cie?? sw??j roztacza ponury,
CiÄ???ko po cia??ach swoich ofiar stÄ?pa,
I chciwÄ? d??oniÄ? szarpiÄ?c pier?? natury,
Pragnie zas??onÄ? zedrzeÄ? tajemniczÄ?,
Za coraz nowÄ? zdÄ???ajÄ?c zdobyczÄ?.
ChoÄ? na chorÄ?gwi k??adzie prawdy znamiÄ?,
I ludzkiej wiedzy skarbnicÄ? bogaci,
Czynami swymi wiecznym prawdom k??amie
I fa??sz podaje w misternej postaci,
I jadem zbroi wÄ???e i padalce,
By zwyciÄ???a??y w strasznej o byt walce.
Nasta??a nowa epoka, z obliczem
Nieub??aganem, lodowatem, chmurnem;
Jej b??g jest owym, nie wzruszonym niczem,
Po??erajÄ?cym swe dzieci Saturnem,
A jej religia, dzikÄ? tchnÄ?ca grozÄ?,
Drapie??nej si??y jest apoteozÄ?.
Z nowÄ? religiÄ? nowi sÄ? prorocy,
Co s??abszym niosÄ?c wyrok unicestwie??,
G??oszÄ? kr??lestwo gwa??tu i przemocy,
I ewangeliÄ? plemiennych rozbestwie??,
Jako pociechÄ? wskazujÄ?c w rozbiciu
NÄ?dzÄ? i nico??Ä? - i w ??mierci i w ??yciu.
Pod ich chorÄ?gwie spieszÄ? ludzie nowi
WidzÄ?c, ??e wiara przesz??o??ci zawiod??a
UrÄ?gaÄ? czystych po??wiÄ?ce?? duchowi,
KruszyÄ? braterstwa i wolno??ci god??a,
Przed z??otym cielcem korzyÄ? siÄ? tyranii
Panmoskwicyzmu albo pangermanii.
I u nas przysz??o nowe pokolenie,
Wpatrzone w ziemiÄ? z ch??odem i rozwagÄ?,
PragnÄ?ce teraz na dziejowej scenie
OdgrzebaÄ? z gruz??w rzeczywisto??Ä? nagÄ?,
PodstawÄ? bytu, mniej od dawnej chwiejnÄ?,
By na niej znowu budowaÄ? kolejno.
W twardej nieszczÄ???cia urobione szkole,
Zrzek??o siÄ? marze?? zdradliwych s??odyczy;
KrÄ?puje skrzyd??a m??odo??ci sokole,
W ka??dym porywie z si??ami siÄ? liczy
I wchodzi z prÄ?dem dziejowym w przymierza,
BiorÄ?c w rachubÄ? instynkt i moc zwierza.
Spragnione prawdy, za niÄ? jednÄ? goni,
ChoÄ?by niÄ? mia??o zatruÄ? czyste zdroje,
Gdy?? pragnie ??wie??ej doszukaÄ? siÄ? broni,
Z kt??rÄ? by mog??o przysz??e staczaÄ? boje
A w tej pogoni stopÄ? nieoglÄ?dnÄ?
Depcze wawrzyny, co na grobach wiÄ?dnÄ?.
To pokolenie milczÄ?ce i smutne,
Daleko my??lÄ? od dawnych odesz??o:
Oskar??a serca mi??o??ciÄ? rozrzutne
I lekcewa??y ich zas??ugÄ? przesz??Ä?
Nie wiedzÄ?c nawet, ile w niej siÄ? mie??ci
Wielkich po??wiÄ?ce??, cnoty i bole??ci.
My??my przez piÄ?kno??Ä?, sercami odczutÄ?,
W dobra i prawdy chcieli wej??Ä? krainÄ?;
A oto ko??czym nasze dni pokutÄ?,
Zbyt ??mia??ych lot??w op??akujÄ?c winÄ?...
Nie mo??em jednak bez goryczy patrzeÄ?,
WidzÄ?c, jak chcecie ??lad przesz??o??ci zatrzeÄ?.
Lecz chocia?? droga nasza siÄ? rozchodzi,
A ch????d wasz lodem spada nam na serce
My b??ogos??awim wam, rycerze m??odzi,
Narodowego d??ugu spadkobiercÄ?,
I na trud przysz??ych, mozolnych wyzwole??
Niesiem ??yczenia gasnÄ?cych pokole??.
Id??cie, jak ??wiat??a przystoi czcicielom,
O??wiecaÄ? drogi ludzkiego pochodu
Ku coraz wy??szym i ja??niejszym celom!
Szukajcie prawdy dla swego narodu,
A??eby przez niÄ? posiÄ???Ä? m??g?? helota
Stracone piÄ?kno i dobro ??ywota.
Lecz wiedzcie: prawda, kt??rej wy szukacie,
Jest jak Proteusz kryjÄ?cy siÄ? zdradnie,
Kt??ry wciÄ??? swoje odmienia postacie,
Gdy ??mia??y nurek w g??Ä?bi go napadnie,
I pokolenia ciekawych ??eglarzy
Coraz to nowÄ? odpowiedziÄ? darzy...
--
Publikacja pobrana z serwisu www.poema.art.pl