0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 a b c ć d e f 
g h i j k l ł n ń o ó p r s ś t u w y z ż ź 

Autor : Asnyk Adam


Tytul : Aszera




Ponad ziemskim lecÄ?c globem,
W brylantowych skrzÄ? siÄ? rosach,
Wonne r????e na mych w??osach,
Z moich ramion sp??ywa bluszcz;
Nad otwartym stanÄ? grobem.
Poca??unki ??lÄ?c namiÄ?tne,
I uwiodÄ? cienie smÄ?tne
W lazurowych kraje puszcz.

Niegdy??, dawniej, ??wiat m??odzie??czy
Rozmarzy??am w sen lubie??ny,
Do mej piersi tulÄ?c ??nie??nej,
W namiÄ?tno??ci strojÄ?c kwiat;
Dzi?? miÄ? pr????no r????a wie??czy,
Zapoznane b??stwo b??Ä?dne
Bez u??cisk??w schnÄ? i wiÄ?dnÄ?,
Op??akujÄ?c dawny ??wiat.

I choÄ? tyle ognia w ??onie,
W ustach pragnie?? niosÄ? tyle,
Nie zlatujÄ? siÄ? motyle,
Aby wiecznÄ? rozkosz piÄ?,
I kochank??w pr????no goniÄ?,
PalÄ?c lilie swym oddechem;
Nad przesz??o??ci d??wiÄ?cznym echem
Zadumana muszÄ? ??niÄ?.

Kwiaty wiÄ?dnÄ?, blaski gasnÄ?, Porankowych braknie roje??
I mi??osnych ju?? upoje??
Nie po??Ä?da zimny t??um,
I zmys??owÄ? ??Ä?dzÄ? jasnÄ?,
ZapalonÄ? w ust purpurze,
W melancholii topi chmurze
Lub przelewa w westchnie?? szum.

A za ??zawÄ? biegnÄ?c per??Ä?,
Ogniem ??ycia ju?? nie tryska;
Smutnie dymiÄ? cia?? ogniska,
A nie dajÄ? ciep??a ju??.
Brylantowe z??o??Ä? ber??o
Lub na gwiazdy p??jdÄ? inne,
Bo tu lilie w??d niewinne
NatrzÄ?sajÄ? siÄ? z mych r????.

Albo rzucÄ? wzrok b??yszczÄ?cy
MiÄ?dzy ciche zmar??ych cienie,
Rozbujanej piersi dr??enie
Mo??e ruszy ??piÄ?cy proch;
Mo??e oddech m??j gorÄ?cy
Ko??ci stopi i skrysztali,
Z zapomnienia wyjdÄ? fali
I kochank??w odda loch.

Do mnie, do mnie, tu do ??ona,
Zn??w zakwitaÄ?, znowu p??onÄ?Ä?
I w u??ciskach ciÄ?g??ych tonÄ?Ä? -
Sp??y??cie roje bladych mar,
Ja otwieram swe ramiona,
Poca??unkiem zmyjÄ? ple??nie,
Tam sen w grobie, tu raj we ??nie
I mi??o??ci wieczny czar.

Czy?? mam pr????no sypaÄ? skarby
Gwiazd, korali, pere??, wie??c??w,
RzÄ?s jedwabnych i rumie??c??w,
Alabastr??w miÄ?kkich cia??
I w urocze przybraÄ? farby
Po??Ä?dania rajskie drzewo,
By sp??ynÄ???o ??ez ulewÄ?,
A owoce wicher zwia???

M??odo??Ä?, piÄ?kno??Ä?, wdziÄ?k i si??Ä?,
Skwarem nieba, tchnieniem wiosny
SkojarzonÄ? w splot mi??osny,
Nieprzebyty okry?? cie??;
Adonisa dzi?? mogi??Ä?
W??r??d Byblosu wonnych zwalisk
Nie otacza r??j odalisk
GorÄ?czkowych pe??ny dr??e??.

Cze??Ä? rozkoszy bez uniesie??
Serc nie pali i nie wskrzesza,
S??o??c na chmurach nie zawiesza,
Nie przymna??a tw??rczych si??;
NamiÄ?tno??ci smutna jesie??
??yciodajne traci ognie,
Do harmonii cia?? nie dognie
Obumar??ych typy bry??.

W op????nionych pulsach ??wiata
Erotyczna boska w??adza
Skrzep??ych istnie?? nie odm??adza,
Ledwie ciÄ?gnie dalszy byt,
Mych go??Ä?bk??w tÄ?cz skrzydlata,
Zawieszona u podwiÄ?zki,
Bez mirtowej wr????b ga??Ä?zki,
Najja??niejszy czeka ??wit.

MuszÄ? rzuciÄ? b??ysk zmys??owy
I dzisiejszÄ? ??ez opi??o??Ä?
W wulkanicznÄ? zmieniÄ? mi??o??Ä?,
Co poruszy nowy prÄ?d. -
Gdy rycerski proch grobowy
Mym u??ciskiem rozp??omieniÄ?,
Wyjdzie silne pokolenie
Chananejski zyskaÄ? lÄ?d!


Adam Asnyk


--
Publikacja pobrana z serwisu www.poema.art.pl