0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 a b c ć d e f 
g h i j k l ł n ń o ó p r s ś t u w y z ż ź 

Autor : Asnyk Adam


Tytul : Na zgon poezji




Nie! nie umar??a, jak to pr????no g??oszÄ?,
Ta jasnych krain pani i kr??lowa,
Co serca ludzkie napawa rozkoszÄ?;
??aden jÄ? grabarz pod ziemiÄ? nie schowa,
Nie st??umi natchnie??, kt??re pier?? jej wznoszÄ?,
Nie skazi wdziÄ?ku cudownego s??owa,
Bo nim jÄ? w piasku mogilnym pogrzebie,
Ju?? z nowÄ? jutrzniÄ? zab??y??nie na niebie.

Ci, kt??rzy m??wiÄ? ciÄ?gle o jej zgonie,
Czyli?? nie wiedzÄ?, ??e ma ??ywot wieczny
W piersiach ludzko??ci i w natury ??onie?
??e siÄ? odnawia w jasno??ci s??onecznej,
W ogniu m??odo??ci, co wieczy??cie p??onie
I czarodziejsko w jeden wÄ?ze?? splata
Marzenia ludzi z piÄ?kno??ciami ??wiata?

Czyli?? nie wiedzÄ?, ??e ona jest wszÄ?dzie
RozlanÄ? w ca??ej b??Ä?kit??w przestrzeni,
??e ciemnych jaski?? przenika krawÄ?dzie
I ??wie??ym li??ciem w gruzach siÄ? zieleni,
A choÄ? zu??yte porzuci narzÄ?dzie,
ChoÄ? dawne swoje koryto odmieni,
To w nowych my??lach, uczuciach lub czynie
Naprz??d z wezbranym prÄ?dem ??ycia p??ynie?

Na c???? wiÄ?c trwoga o jej przysz??e losy?
Czyli?? zabraknie wiosennych b??Ä?kit??w?
Czyli?? zabraknie ??ez o??ywczej rosy,
Sn??w bohaterskich, mi??osnych zachwyt??w?
Czyli?? ucichnÄ? tajemnicze g??osy
St??umionych pragnie?? i rozpaczy - zgrzyt??w
I czyli?? wszystko w nico??Ä? siÄ? rozwieje,
Co ??ywi ca??ych pokole?? nadzieje?

Nie! nic nie zginie z uczuÄ? przÄ?dzy z??otej,
ChoÄ? wz??r powolnej ulegnie przemianie -
Zawsze tak samo m??odych skrzyde?? loty
WzbijaÄ? siÄ? bÄ?dÄ? nad ciemne otch??anie;
Zawsze te same s??owicze tÄ?sknoty
I ??Ä?dza szczÄ???cia ta sama zostanie
I sercom ludzkim ??piewnÄ? da wymowÄ?;
D??wiÄ?ki tak znane, a tak wiecznie nowe.

Niewczesne wasze ??ale, o wr????kowie,
Co nie??miertelnej ??mierÄ? wr????ycie pewnÄ?;
Ona siÄ? w martwym nie zamyka s??owie,
Nie jest zaklÄ?tÄ? w marmur ani w drewno,
Lecz ma sklepienia niebios za wezg??owie,
A na us??ugi sfer harmoniÄ? ??piewnÄ?,
I rzÄ?dzi z g??ry sercem niewolnika -
Jak chce, zstÄ?puje - i kiedy chce, znika.

Ona ??yÄ? bÄ?dzie, choÄ? jej odd??wiÄ?k zg??uchnie
W lutniach ??piewak??w i sercach s??uchaczy,
Ona w grobowym przechowa siÄ? pr??chnie,
Przetrwa mrok zwÄ?tpie?? i burzÄ? rozpaczy
I ??wie??ym ogniem w przysz??o??ci wybuchnie,
I znowu ??wiat jÄ? schodzÄ?cÄ? zobaczy,
BiorÄ?cÄ? ber??o, by rzÄ?dziÄ? wszechw??adnie,
I zn??w z mi??o??ciÄ? do n??g jej upadnie.

Ta trumna, kt??rÄ? do grobu sk??adacie,
Zawiera tylko kszta??t jej ju?? prze??yty,
UwiÄ?d??e kwiaty na jej ??lubnej szacie,
Wo?? znikajÄ?cÄ?, lutni d??wiÄ?k rozbity,
Wolno wam p??akaÄ? po kochanki stracie,
Co w was m??odzie??cze budzi??a zachwyty,
Ale nie wolno orzekaÄ? - ??e ona
Dla serca ludzi na zawsze stracona.

Wy siÄ? nie troszczcie o niÄ? - o wr????bici!
Bo ona w piasku mogilnym nie le??y,
Lecz dawnych marze?? potargane nici
Przerabia w ciszy na str??j inny, ??wie??y,
W kt??rym zn??w serca stÄ?sknione zachwyci
Nowych kochank??w i nowych rycerzy.
Nie p??aczcie nad niÄ?, bo ona w ob??oku
Na chwilÄ? tylko usz??a ludzi wzroku.


Adam Asnyk
18 grudzie?? 187


--
Publikacja pobrana z serwisu www.poema.art.pl